Kiedy byłam mała, dostałam od sąsiada jego stare resoraki. Była tam taka „wyścigówka” z otwieranymi drzwiami. Strasznie ją lubiłam. Odkąd pamiętam oglądałam wyścigi Formuły 1. Dokładnie to mój tata oglądał, a ja tak na doczepkę. Tylko, że mnie najbardziej interesowało zawsze w jakim kraju, w jakim mieście rozgrywa się wyścig. Często nie wiedziałam nawet, który zespół, których zawodników wystawia w danym sezonie, ale za to byłam „ekspertką” od torów. Miałam nawet swoje ulubione- ten w Kulala Lumpur (bo to przecież doskonały „pretekst” żeby odwiedzić kiedyś Malezję) i w Monaco (zawsze wolałam tory uliczne). Patrzyłam na mapie na miejsca na świecie gdzie znajdują się tory Formuły 1 i marzyłam, że kiedyś tam pojadę. W szóstej albo siódmej klasie podstawówki, za odłożone pieniądze, kupiłam magazyn Auto Świat, bo był w nim plakat BMW M3. A jako 19- latka ścigałam się z kolegami ze studiów samochodem chłopaka. Kto by pomyślał co?
Dziś już nie wieszam sobie zdjęć samochodów na ścianach, nie bawię się resorakami i choć doskonale czuję się za kierownicą, ściganie się absolutnie nie jest mi w głowie. Dalej lubię oglądać Formułę 1, ale już tylko na moich ulubionych torach- niestety wciąż nie „na żywo”, ale udało mi się odwiedzić już kilka miast, oglądanych wcześniej na szklanym ekranie pod pretekstem wyścigów- a przecież głównie o to chodziło. Za to mój życiowy współużytkownik jest związany z motoryzacją w każdy możliwy sposób- zawodowo, hobbystycznie, sercem i duszą. Nie mogliśmy więc opuścić wielkiego święta fanów wyścigów samochodowych, które odbywało się w listopadzie tuż „za płotem”- Macau Grand Prix 2013.
Wybraliśmy się na finałowy, ostatni dzień jubileuszowego 60. Macau Grand Prix. Obejrzeliśmy wyścigi w klasach GT (Grand Turismo), WTCC (Wourld Touring Car Championship) i Formuła 3. Mądrzyć się tu nie będę, bo ja przecież jestem specjalistką od torów. Swoją drogą ten w Macau jest uliczny- fantastyczny! Z jednym bardzo ostrym i niebezpiecznym zakrętem przypominający zakręt na torze w Monaco (kto choć raz oglądał tamtejszy wyścig, ten wie o czym mówię), na którym… praktycznie nic się nie wydarzyło gdyż wszyscy kierowcy zapobiegliwie zwalniali. Wszelkie wypadki (a było ich, oj było, szczególnie w tych bardziej amatorskich klasach) działy się na… prostych! Jak na mój gust to było ich nawet za dużo- nie po to się przecież przychodzi na wyścig żeby oglądać safety car. Laikom (proszę tych co się znają o ominięcie bieżącego zdania) naświetlę tylko zgodnie ze swoją wiedzą, że GT to wyścigi luksusowych samochodów sportowych (prowadzonych z reguły przez bogatych amatorów, których stać na rozbicie nowego Ferrari), WTCC to bardziej „normalne” samochody jakie można spotkać na drogach (Honda, BMW, Seat, itp.) w sportowych wersjach i oczywiście po tunningu, a Formuła 3 to takie szkoleniowe zaplecze Formuły 1- najlepsi kierowcy bolidów tej klasy mają szansę na karierę marzeń.
W Makau spędziliśmy cały weekend, podczas którego całe miasto żyło Grand Prix. Drżało i huczało, na ulicach tłumy, na telebimach relacje. Kolorowe czapeczki i chorągiewki, flesze, gwar, ścisk. Atmosfera szybko nam się udzieliła (jak ja uwielbiam masowe imprezy gdy te same emocje są udziałem tłumu!). Przy wejściu na teren wyścigów dostaliśmy zatyczki do uszu- nie skorzystaliśmy, bo przecież to cała frajda ten huk! Głowa potem bolała, ale może to od piwa, którym uczciliśmy (czyjeś) zwycięstwo? ;-)
Tyle mojego „gadania”, zainteresowanych tematem zapraszam na fotorelację i film. Usłyszcie ten huk i poczujcie te emocje. Udanej zabawy!
httpv://www.youtube.com/watch?v=KdVfFgSX2sY&feature=youtu.be
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
kanoklik
7 grudnia 2013W tym roku miałam okazję poczuć atmosferę zamieszania związanego z Grand Prix będąc w Montrealu. Wprawdzie przejazdu nie widziałam, ale fotki z samochoddami wyścigowymi oczywiście mam :)
Hong Kong Dreaming
8 grudnia 2013Jestem pod wrażeniem Twoich zainteresowań Olu :) Ja jestem totalnym laikiem w tej kwestii, ale przybliżyłaś mi trochę jak spektakularne są tego typu wydarzenia w Makau.
Ola Świstow
10 grudnia 2013Ja jestem takim trochę lepiej doinformowanym laikiem ;-)
żurawinka
9 grudnia 2013Zazdroszczę i gratuluję pięknej pasji, jaką jest motoryzacja :)
Ola Świstow
10 grudnia 2013Pasja to może za dużo powiedziane, po prostu lubię czasem rzucić okiem ;-)
Ela
28 lutego 2015Ciekawe widowisko!
Anna P.
4 sierpnia 2015Osobiście nie jestem fanką szybkiej jazdy, ale jazdy na polskich drogach. Jeżeli chodzi o tory to tak jak ty – jestem fanką :)