Najpierw słyszysz świsty, które zdają się szeptać głosami z zaświatów. Niepokojące dźwięki zaczynają bulgotać jak w gotującym się czajniku, a w dole Twojego brzucha zbiera się niepokój. Nerwowo przełykasz ślinę, gdy cały świat wokół krzyczy, że już dłużej tego nie wytrzyma i wtedy… na ułamek ułamka sekundy zapada cisza. I nagle potężny wybuch zagłusza wszelkie życie, silny wstrząs przeszywa ziemię, szara chmura pyłów i gazów rośnie jakby chciała przesłonić cały świat. Tak wybucha Semeru, tak natura kiwa ostrzegająco palcem i szepce: „nie zapominaj jaka drzemie we mnie siła”.
Zapraszam do galerii zdjęć z wejścia na najwyższy szczyt Jawy- wulkan Semeru. Relację z trekkingu znajdziesz TU, wskazówki jak zdobyć Semeru na własną rękę już za kilka dni na blogu.
Trasę mojej podróży dookoła świata możesz sprawdzić TU.
Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
Magdalena Świst
10 listopada 2015Ale czad!!
Pojechana
10 listopada 2015Nie mogę się nie zgodzić ;-) Pierwszy raz w życiu padłam przed naturą na kolana (dosłownie!). Tylko ciężko powiedzieć czy bardziej ze strachu, czy z zachwytu :-)
Magdalena Świst
10 listopada 2015Nie dziwię się! Licząc bardziej na zachwyt, właśnie dopisałam do listy marzeń!
Magdalena Świst
10 listopada 2015I obłędne zdjecia!
Pojechana
10 listopada 2015Dziękuję :-)
Karolina Ropelewska-Perek
10 listopada 2015Patrzac na to co sie dzieje na swiecie natura powinna jeszcze mocniej zareagowac ;-)
Aleksandra Świstow
11 listopada 2015W punkt!
Paweł Nowakowski
10 listopada 2015Też robiliśmy na własną rękę, i to nie są zorganizowane grupy ale mnóstwo indonezyjskich studenciaków ;) Byli wszędzie po drodze, więc widocznie jakiś dziwny termin nam przypadł bo było jak na giewoncie, albo woodstocku :D
Pojechana
10 listopada 2015Może trafiliście na jakieś ferie czy coś ;-) My mijaliśmy sporo turystów (lokalnych i zagranicznych), ale na szczycie spotkaliśmy tylko trójkę Indonezyjczyków, którzy zmyli się jak tylko zrobili nam zdjęcie :-) A tak z ciekawości: bardzo zimno było w obozie? My jak mijaliśmy go w nocy, to na trawie był lód… brrr…
Paweł Nowakowski
10 listopada 2015Z tego co się wtedy dowiedziałem, tłumy zaczęły walić na Semeru po ukazaniu się indonezyjskiego filmu pt. „5cm”, w którym to grupka przyjaciół wybrała się bez przygotowania na Semeru i chyba wszystkim się zachciało tego samego ;) Przymrozków nie było, ale przez 3 dni padał deszcz. Tak czy inaczej, te częste erupcje zapamiętam do końca życia i popiół spadający nam na głowy :)
Dream Decide Do
10 listopada 2015wybuchowo :)
addicted to passion
10 listopada 2015O rany, ale czad! A on tak czesto sobie wybucha? :)
Aleksandra Świstow
11 listopada 2015Średnio co 20 minut!
magda
10 listopada 2015wow :D
Julia Anna Raczko
10 listopada 2015Olka, piszesz coraz lepiej!
Pojechana
11 listopada 2015Dzięki Julia ☺️
Spa Kazimierz
2 grudnia 2015Przepiękne zdjęcia! Chciałbym się kiedyś tam znaleźć, to na pewno niezapomniane przeżycie.
Oli - gdzie indziej.
27 grudnia 2016Re-we-la-cja!! Mocno mnie to zainspirowało. Szukałem czegoś mocnego do zrobienia/zobaczenia na Jawie. Dzięki za ten wpis!