Spijacie sobie poranną kawę z dziubków, puszczacie bańki mydlane w kształcie serduszek podczas wspólnej kąpieli, chodzicie za ręce i razem wędrujecie palcem po mapie. Jesteście zakochani i marzycie o podróży dookoła świata we dwoje. W końcu nadchodzi ten dzień: pakujecie plecaki, żegnacie bliskich i ruszacie w drogę z biletem w jedną stronę. Głowy macie pełne błogich obrazków: romantycznych kolacji o zachodzie słońca, spacerów rajską plażą, śmiechu, zabawy, miłości.
O tym jak spakować plecak w podróż dookoła świata mozesz przeczytać TU.
Jedziecie i… na kolację jest suchy ryż i piwo, on nie zmienia bielizny przez trzy dni z rzędu, ty dostajesz biegunki, on nie chce zwiedzać świątyni i za szybko chodzi, twój plecak jest za ciężki, autobusy się spóźniają, łodzie przeciekają, taksówkarze oszukują, jest pot, kurz i łzy. I wtedy przypominasz sobie to pytanie, które siedziało po ciuchutku gdzieś z tyłu głowy: jak wytrzymać ze sobą, tylko we dwoje w podróży? Co zrobić, by z podróży we dwoje nie wrócić w pojedynkę? Oto kilka moich rad i obserwacji z 15 miesięcznej podróży A&A dookoła świata, z której szczęśliwie (choć nie bez problemów) wróciliśmy razem (i to nawet siedząc obok siebie w samolocie!). Nie mam pojęcia, czy są one uniwersalne- na pewno nie wszystkie i nie dla wszystkich, bo każdy związek jest unikatowy, podobnie jak każda z tworzących go osób. Na pewno warto jednak te rady przeczytać i spróbować przystosować do swojej sytuacji, charakterów, relacji i oczekiwań.
Podróż razem wcale nie musi oznaczać podróży tylko we dwoje. Co prawda parom trochę trudniej jest znaleźć towarzystwo niż samotnym podróżnikom (zdają się być zajęci sobą i często onieśmielają innych), ale ta trudność to raczej dodatkowe 5 minut zanim ktoś się do was odezwie w hostelu niż jakaś ściana nie do pokonania. Poza tym zawsze możecie zaczepić pierwsi. W drodze bardzo łatwo poznaje się innych ludzi, często bardzo podobnych do nas, często bardzo ciekawych. Nie uciekajcie przed towarzystwem innych ludzi. To miłe urozmaicenie, szansa na wymianę doświadczeń, zmianę warty przy twoim piwie, czy jego szachach. To nowe tematy do całonocnych rozmów (i w grupie i później, gdy zostaniecie tylko we dwoje- a uwierzcie, że tematów może zacząć brakować po miesiącu na pustyni, gdy wszystko i zawsze robicie razem). No i czy czasem nie fajnie pogadać dla odmiany z jakąś inną dziewczyną o feminizmie na świecie, wegetariańskiej diecie, czy problemach wrastających włosów na łydkach, dając jemu szansę żeby się poekscytował z drugim samcem wynikami ostatnich meczy siatkówki (czy na odwrót, co kto woli)?
Ty chcesz zobaczyć miasto, a on chce zostać w łóżku. On chce iść się wspinać, a ty widziałaś takie piękne szaliki z alpaki na pobliskim targu. I co? Iść na kompromis? I jak on by wyglądał? Że on się będzie nudził na bazarze? Że będziesz przewracać się obok niego z boku na bok, a przy najbliższej okazji wypomnisz mu, że przez niego nie zobaczyłaś tej pięknej starówki z przewodnika? Ale po co? Przecież każde z Was może robić to co chce. Jesteście dorośli, przecież przed wyjazdem nie siedzieliście w pracy przy jednym biurku, a on nie asystował ci podczas wizyty u kosmetyczki, a decyzja o wyruszeniu w podróż w żaden magiczny sposób nie sprawiła, że zrośliście się dupami (pamiętacie „tramwaje”? takie czerwone robaczki co szczepiają się odbytami na dłuuuugi, długi czas podczas stosunku?), czy też innymi częściami ciała.
Podczas naszej podróży, rozdzielaliśmy się z Adrienem bardzo często. Ja nawet pojechałam sama na dwa tygodnie do Indii i do Kostaryki, a gdy on wspinał się na sześciotysięczniki, ja organizowałam sobie czas w dolinie lub szłam w trochę niższe góry z ludźmi poznanymi w hostelu porobić zdjęcia, do których Adrien nie ma zbyt dużo cierpliwości. Dzięki temu nikt nie miał do nikogo żalu o niespełnione marzenia, a dodatkowo zdarzało nam się za sobą w tej podróży we dwoje… zatęsknić.
Ta rada tyczy się nie tylko związku w podróży, ale też związków stacjonarnych z długim stażem, tylko… w podróży wprowadzenie tych zasad w życie wymaga trochę więcej wysiłku. Uwierzcie mi jednak, że się opłaca. Ale o co chodzi?
W podróży wyjątkowo łatwo zapomnieć o swojej kobiecości przykrytej wartwą kremu z filtrem i kurzu, sportową koszulką i szerokimi szarawarami. On się przecież nie maluje i nie stroi! Ale czy przed podróżą to robił? Znając życie nie bardzo… Czy nie wkurza cię, że od dwóch dni nie był pod prysznicem bo „woda zimna”, albo (nie wiem co gorsze), bo „jest na wakacjach”? Zanim mu to wytkniesz, wyciągnij z dna plecaka tą koronkową bieliznę, potraktuj usta błyszczykiem, rozczesz te nietykane szczotką od tygodnia włosy. To nie tylko „zadziała” na niego, ale i tobie doda pewności siebie.
Dbanie o swoją atrakcyjność to jedna z oznak dbania o zaangażowanie drugiej osoby, a to bardzo ważne, gdy ma się siebie na co dzień. Łatwo wtedy popaść w złudzenie, że tak już zostanie na zawsze. A samo, to wiecie, że się nic nie robi… Romantyczne liściki zostawione na dnie plecaka (na zaparowanym lustrze lub na szybie brudnego samochodu, gdy nie ma papieru w zasięgu), śniadanie podane do łóżka, niespodziankowe wino przy ognisku- sposobów by miło zaskoczyć partnera (niezależnie od płci) i okazać mu swoją miłość i zaangażowanie jest mnóstwo. Nie bójcie się być romantyczni, nie bójcie się bawić i kochać jak nastolatki- podróże akurat temu sprzyjają.
O tym jak dbać o urodę w podróży możesz przeczytać TU.
To temat, przez który było mi najtrudniej przebrnąć. Jestem gadułą, taką chorobliwą gadułą. Mówię jeszcze szybciej i więcej niż myślę, a myślę dużo (za dużo i czasem zupełnie niepotrzebnie). Na co dzień, od dzielenia się tym potokiem myśli nieuczesanych mam przyjaciółki (jezu, że wy jeszcze ze mną wytrzymujecie po tylu latach paplaniny!), które były ze mną także podczas podróży, o ile tylko łącze internetowe na to pozwalało (lub tanie bilety lotnicze). A co kiedy nie było zasięgu? No co? Wtedy z automatu zalewałam tymi swomi wynurzeniami różnej wagi i treści mojego bogaducha winnego, małomównego z natury partnera. O sensie istnienia, o złamanym paznokciu, o tym (co gorsza), że mnie wkurzył, ale już się nie gniewam (podczas, gdy on nawet nie zauważył), że mnie ten pryszcz na nosie denerwuje (i jak to on go nie widział? czy on w ogóle na mnie patrzy?) i że chciałabym mieć takie fajne cycki jak tamta dziewczyna, ale te boczki to by mogła zrzucić, a ten koleś ma takie piękne oczy i fajny tyłek… I tak bez przerwy. Zabijając intymność, zamęczając go psychicznie i fizycznie. Teraz to widzę, gdy znów mam koleżanki pod ręką (lub po drugiej stronie łącza). I tak się zastanawiam, czy chciałabym, żeby mnie Adrien zdzielił po plecach jak kumpla i objaśniał szczegóły techniczne najnowszych narciarskich wiązań i wskazał z jednoznacznym uśmieszkiem na dziewczynę obok szepcąc, że niezła dupa, czy co tam faceci jak się spotykają z kumplami robią? Hmm…
Na brak problemów podczas podróży narzekać nie będziecie. To na pewno. Bo łódź zepsuta, bankomat nie uznaje karty, samolot uciekł (bo on się za długo golił- twój argument, ale to przecież ty marudziłaś na jego zarost od kilku dni- jego argument), pada w porze suchej, w aptece nie ma leków na biegunkę, hotel zgubił waszą rezerwację, nie macie gdzie spać, nie macie co jeść, nie macie nastroju. Tak, tak, podróż to nie zawsze bajka i rajskie plaże o zachodzie słońca. I co? No i oczywiście można się pokłócić dając upust swojej irytacji, tylko z tego powodu sztorm nie minie, ani nowy pokój się nie znajdzie. Można też zamiast brać się za bary wziąć się od razu za rozwiązywanie problemu. U nas w takich przypadkach doskonale działał podział obowiązków, który jakoś naturalnie się „zrobił”. Ja gadam z ludźmi, negocjuję i organizuję i w razie potrzeby czaruję słowiańskim urokiem, on reperuje, wyznacza nową trasę, dźwiga lub… rozmiękcza serca swoim francuskim akcentem. Jedno drugiemu się nie wtrąca, póki nie wyjdziemy na prostą. A jak się nie da ugasić pożaru? Zawsze można kupić talię kart, kilka piw i jakby nie działo się nic, dobrze się bawić. Razem.
Na zawsze wykreślcie ze swojego słownika słowo „zawsze”, bo żadne „zawsze” nie istnieje. To nieprawda, że on zawsze się spóźnia, a ty zawsze krytykujesz. Może zrobił to 5 razy pod rząd, ale nie zawsze. A słowo „zawsze” uderza w czuły punkt, bo jest niesprawiedliwą oceną i tak upominany zaczyna się (słusznie!) bronić. A przecież nie o kwestionowanie twojej skargi ci chodzi, a o poprawę, co nie?
On się kłóci o dwa złote z taksówkarzem, reklamuje zupę (choć była, twoim zdaniem, smaczna), opowiada jakieś bzdury chłopakowi z pokoju obok, a ty się z nim nie zgadzasz, pamiętasz inną wersję tej historii, uważasz, że kto inny ma rację. Powiedz mu, ale kiedy będziecie sami. Bo przecież gracie w jednej drużynie, dwuosobowej, najlepszej na świecie i… ty też byś nie chciała żeby on publicznie cię umniejszał i podważał twoje zdanie.
I kropka. Bo jesteście sami na końcu świata. Najważniejsi dla siebie. Jedyni. Bo się kochacie. I nie chcecie się gniewać. A jeśli już musicie, to tylko po to żeby na zgodę… no wiecie co uprawiać, przecież nie grządki.
Miłości! Cierpliwości i dobrej zabawy wam życzę. W drogę zakochani!
Nie chcesz przegapić żadnego wpisu? Kliknij TU i zapisz się do newslettera!
Podoba Ci się? Podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy.
Ola Brussels
6 stycznia 2017Wspanialy tekst Ola! Tylko tak dalej, nie przestawaj pisac:)
Jerzy Ostrowski
6 stycznia 2017Wyrozumiałość-zaufanie-szacunek.Tyle wystarczy!
Ula
6 stycznia 2017Ja chyba nie dostrzegam różnicy w trudnościach związku na co dzień czy w podróży, są może trochę inne, ale wydaje mi się, że to w codziennej rzeczywistości jest tak naprawdę trudniej.
P.S. Jak napisałaś, że jesteś totalną gadułą, to od razu pomyślałam, że Twój chłopak pewnie mówi niewiele. Jeszcze nie spotkałam się z innym przypadkiem, ale w końcu przeciwieństwa się przyciągają :D
An Anna Kang
6 stycznia 2017Tous les deux vous formez un très joli couple <3 <3
Pojechana - The Real Gone
7 stycznia 2017Merci
Anna Waniewska
6 stycznia 20176 tyg w podrozy po Indonezji, ja i moj facet upppsss do tego 2 ka dzieci (naszych wspólnych )4l , 1.3m :) crazy in love:)
Aga K-m
6 stycznia 2017No właśnie….sami:LOVE… Ale +dzieci: crazy LOVE :-) to jest dopiero wyzwanie !!!! Podróż we dwoje to LOVE…
Anna Waniewska
6 stycznia 2017to jednoczy rodzinę, po tylu latach podrozowania slyszymy,ze bedziemy podróżowac zawsze, nawet z ich 'boyfriendami” ….o nie, popłyńmy, dalej bedziemy wszycy razem mieszkac, 'boyfriendy”, kilka psów , kotów, zaj……idyllal, nie wiadomo czy sie cieszyc czy martwic czy spiepszac …na Bali :)) buahhaa
Aleksandra Wilkowska
6 stycznia 2017W drodze najlepiej razem ale dobrze się czasem rozdzielić. Czytałam i wspominałam
Pojechana - The Real Gone
7 stycznia 2017Zapytałam Adriena mojego jaką ma radę dla podróżujących par, a on bez mrugnięcia okiem: „do things apart”.
Anna Waniewska
6 stycznia 2017cudowny tekst Olu!
Pojechana - The Real Gone
7 stycznia 2017Dziękuję
Let's get lost
6 stycznia 2017U nas właśnie też minęło 15 m-cy w drodze i choć oboje spodziewaliśmy się nie lada przepraw, jest niemal sielsko, chyba coraz bardziej. Długa podróż jest trudnym egzaminem dla związku i chyba weryfikuje wiele… Mocne związki jeszcze umacnia, a te słabsze po prostu często przerasta… Pozdrowienia dla wszystkich zakochanych podróżników ;-)
Aga
7 stycznia 2017Super wpis Ola :) zamierzamy właśnie z moim chłopakiem udać się w długa podróż i zobaczymy jak nam to wyjdzie :D
Life with a traveller
7 stycznia 2017ooo dobry temat, to wcale nie takie proste. Myślę że gro par nie sprawdziło sie w tak ekstremalnych warunkach jakie niesie ze soba podróż trochę dalej niż do hotelu ;)
Olga Czuwa
7 stycznia 2017Bardzo fajny artykul. Jednak po 6-tygodniowym tripie do Rosji i Mongolii stwierdzam, ze to trudna sztuka.Ale dalismy rade :)
Lee Allan
7 stycznia 2017Quit fking moaning and be grateful you got the opportuntity to travel.
Not translated to polish.
Pojechana - The Real Gone
7 stycznia 2017It looks like you didn’t get the point…
Anila Popławska
7 stycznia 2017Rok w Azji razem, 4 miesiące po poznaniu …
Pojechana - The Real Gone
7 stycznia 2017Sielanka, czy były kryzysy?
Anila Popławska
8 stycznia 201790% w Indiach … w wersji budżetowej … dobre docieranie się ;)
Nika Danielska
7 stycznia 2017Świetnie napisane i prawdziwe, uśmialam się miejscami. „Tramwaje”, genialne :)
Pojechana - The Real Gone
7 stycznia 2017Dzięki! A pamiętasz tramwaje?
Nika Danielska
7 stycznia 2017Jasne, mieszkaly u mnie pod balkonem i wyglądały dosc groźnie dzieki swojemu czerwono-czarnemu ubarwieniu. I chyba nie wiedziałam wtedy dlaczego są takie poprzyklejane :D To jest świetna metafora na niektóre pary dzisiaj, ciągle razem, ale każde chce w inną stronę, czyli plus 10 do wk..wa :).
Pojechana - The Real Gone
7 stycznia 2017Wreszcie ktoś docenia moje metafory! Ja zawsze się upieram, że są bardzo obrazowe
Nika Danielska
7 stycznia 2017Cały tekst jest super, podoba się twój styl i spotrzeżenia, gratulacje, będę cię teraz śledzić :)
Kasia & Victor przez świat
7 stycznia 2017Ola, amen!!!
Victor i ja poznaliśmy się w drodze. Podróżowaliśmy każde osobno, a skończyliśmy jeżdżąc po Ameryce Południowej razem. Początkowo była sielanka, zarówno w drodze jak i potem w życiu normalnym. Kilka lat razem, kolejna podróż i zonk. Nie było łatwo i bardzo nas to zaskoczyło, bo myśleliśmy, że wszystko już przerobiliśmy – głód, deszcz, brak kasy, bolące mięśnie, niewygodne łóżka (albo ich brak), brud, komary, itp, itd. Trzeba było od nowa wszystko przepracować. Z perspektywy czasu uważam, że najważniejsze to umieć robić rzeczy razem i osobno. Bądźmy kumplami, ale bądźmy też parą. Pożądanie nie może zniknąć, podobnie jak każde z partnerów musi mieć swoją przestrzeń, chociaż miałaby oznaczać założenie słuchawek i obejrzenie w samotności Dirty dancing (w moim przypadku, hehehe). I jeszcze jedna rzecz – czasem warto się pokłócić i wykrzyczeć. To oczyszcza. A… no i nie NIENAWIDZĘ kiedy Victor mówi mi, że robię coś SIEMPRE. Chyba dam mu do przeczytania Twój tekst, może wtedy do niego trafi ;) Ścisk! Kasia.
Kasia & Víctor
7 stycznia 2017Mi też się bardzo podobało, pewnie dlatego, że utożsamiam się w 99,9% ;D
Gustavo Woltmann
9 stycznia 2017Przy wyborze partnera do podróży trzeba mieć po prostu pewność, że ma się od niej takie same oczekiwania – inaczej nic z tego nie będzie. Ale i tak podróżowanie we dwoje jest fajne, nie wiem, jak niektórzy mogą decydować się na samotne podróże, nie mogąc cieszyć się z nikim tym, co się przeżywa…
Monika
14 stycznia 2017bardzo ciekawy wpis :)
Zosia
17 stycznia 2017podróż we dwoje jest super !
MorzeBałtyckie
17 stycznia 2017Podróżowanie z drugą osobą to wspaniałe przeżycia, nie wyobrażam sobie, że miałabym podróżować po świecie bez swej ukochanej osoby…
Wnuczykije.pl
18 stycznia 2017Fajne w takiej podróży jest to, że można w 100 procentach poznać drugą osobę. Nie ma się przecież ochoty udawać 24 h/dobę. Pełen ekshibicjonizm charakteru :D My na przykład na pierwszą dłuższą randkę pojechaliśmy na Bałkany stopem. Potem byliśmy już parą. Przynajmniej wiedziałam, że nie biorę kota w worku :D
Pozdrawiamy!
Weronika
23 stycznia 2017:)
Daniel
28 lutego 2017Dlatego lubie wyjazdy integracyjne :) Można spotkać wiele fajnych osób na swojej drodze :) A nieraz nawet swoją drugą połówke
Magazyn Tenisa
9 marca 2017Bardzo dobry tekst, który odkrywa wszystkie tajemnice i występują przeciw stereotypom romantycznej podróży :P Świetny!
Sabina
13 marca 2017ja samotnie podróżować bym nie chciała, więc wpis jest dla mnie idealny:)
Asia
22 marca 2017To moja pierwsza wizyta na Twoim blogu i od razu trafiam na taki świetny tekst! Super :) Moje wyjazdy z ukochanym facetem są bardzo udane, ale faktycznie zdarzają się momenty, gdy trzeba zagryźć język i czegoś nie powiedzieć, zrobić głęboki oddech i po prostu zatrzymać się na chwilę, odetchnąć. Życie. Przede nami w tym roku pierwsza wizyta w Paryżu, mieście miłości ;) więc będziemy mieli doskonała okazję wypróbować Twoje rady :)
Będę tutaj zaglądać!
Ania
28 marca 2017złote przykazania podróżujących we dwoje – tak bym to kreśliła :P
Marta
22 kwietnia 2017Genialny artykul, cos czuje, ze moze mi sie przydac w tym roku! :)
traveLover
12 lipca 2017Bardzo fajny tekst i pod wieloma Twoimi przemyśleniami i doświadczeniami mogę się podpisać :) Myślę, że gdybyśmy my – dziennikarki, pasjonatki i gaduły do potęgi, spotkały się na żywo, zagadałybyśmy się na śmierć albo po prostu krzyczałybyśmy jedna przez drugą :)) Pozdrawiam :)
Anonim
14 lutego 2018Mega artykuł!! ❤❤… tylko szkoda że tak późno powstał ..:/
Anonim
14 lutego 2018..ale przyda się na przyszłość
Anonim
14 lutego 2018ja od lat dreptam w pojedfynke i równierż w pojedynkę wracam. Bezpiecznie nikt mi głowy nie zawraca jest dobrze!
Anonim
14 lutego 2018Moja recepta – nurkowanie! jestescie razem a nie da sie rozmawiac przez jakis czas i kazdy ma chwile dla siebie :D
Anonim
14 lutego 2018Temat dobry ale post według mnie w ogóle nie jest trafiony. Jeśli faktycznie związek dopiero się zaczął, to pewnie porady ‚wyciągnij koronkową bieliznę z dna plecaka’ komuś się przydadzą. W podróży właśnie o to chodzi, ze nie ma takich rzeczy pod ręką, prysznica tez czasami nie chce się brać a i tak wszystko jest w porządku i nikomu nie działa to na nerwy. Może niektórzy faktycznie mają problem z akceptacją drugiej osoby taką jaka jest (np. podczas podróży nie zmieni bielizny przez trzy dni), ale to nie powód żeby wmawiać innym ze to jest problem albo żeby samemu się postarać. Po co zabiegać o zaangażowanie? Jeśli razem podejmujecie się takiego wyzwania, nie o zabieganie względów tutaj chodzi, ale o akceptację mimo wszystko. I pewnie fajnie jest pójść gdzieś samemu, ale wymieniasz ciagle rzeczy które robiliście osobno i jakie to było ekstra. W podróży razem chodzi właśnie o doświadczenia zebrane RAZEM i jak sobie z tym poradziliście. Jeśli para jest zgrana to każde przeciwności zostaną pokonane bez przesadnego ich rozdmuchiwania. (Piszę z doświadczenia rocznej podróży dookoła świata z narzeczonym).Ty jesteś taka, on inny, z posta wynika ze niektóre jego zachowania nie są akceptowalne i za bardzo Ci to przeszkadza wiec musicie być osobno. Post jest odgrzewany wiec po przeszukaniu bloga okazuje się ze faktycznie nie jesteście razem. Może warto napisać coś z doświadczenia, co naprawdę ma przełożenie na rzeczywistość, zamiast dawać porady które zaaplikowałas w związku który juz nie istnieje?
Pojechana - The Real Gone
14 lutego 2018Post odgrzewam, bo akurat podróż to najlepsze, co udało nam się RAZEM zrobić mimo wielu przeciwności i niedopasowania w niektórych kwestiach (nasz związek rozpadł się podczas stacjonarnego życia i na ten temat porad związkowych nie udzielam). Uważam też, że wiele z tych porad może się przydać również podróżującym razem „nie-parom”. Ja zarówno podczas wyjazdów z partnerem, w grupie przyjaciół jak i tych zawodowych z obcymi ludźmi, potrzebuję wentyla bezpieczeństwa w postaci czasu tylko dla siebie i realizacji własnych (choćbym była w ich potrzebie odosobniona) mini projektów i z własnej perspektywy (w końcu to blog osobisty) piszę o swoich metodach. Poza tym, z 8 wymienionych kwestii, tylko 2 pierwsze mówią o robieniu rzeczy oddzielnie, pozostałe mówią o wspólnych doświadczeniach: rozwiązywaniu konfliktów, graniu w jednej drużynie (również) w kryzysowych sytuacjach, umiejętności przepraszania i dbania o relację. A w kwestii koronkowej bielizny reprezentującej tu zabieganie o partnera/partnerkę po prostu się z Tobą nie zgadzam :-P
Anonim
17 lutego 2018Dokładnie tak. Podroz weryfikuje związek. Pokazuje prawdziwa naturę ludzi, ktorej nawet „seksowna bielizna” nie zatuszuje. Poza tym w podróży okazuje sie ze przyjaźn w zwiazku jest bardzo ważna. Wiec jak jest przyjaźń to nawet „paplanie” go nie odstraszy. Tylko bycie soba moze związek scementować (lub pokazać ze ludzie nie nadają na tych samych falach) a nie jakies dziwne podchody, gry, powstrzymywanie się od czegoś bo niby zabija to intymność. Tak robia ludzie ktorzy sie nie przyjaźnią czyli nie sa zbyt blisko.
Anonim
14 lutego 2018A po co ktoś drugi??? Do zdjęć wystarczy statyw, pilot albo kij do selfie. Wystarczy bagaż na plecach. Po co jeszcze dodatkowe obciążenie? Szczególnie takie, które zamiast wspólnie odczuwać radość wyprawy myśli raczej o galerii handlowej i pięciogwiazdkowy hotelu
Pojechana - The Real Gone
14 lutego 2018Jeśli towarzysz podróży ma „służyć” do robienia zdjęć, to rzeczywiście bez sensu kogoś zabierać ze sobą.
Anonim
14 lutego 2018To był taki żart. Oczywiście podróż we dwoje ma swoje zalety. Niepodważalne.
Pojechana - The Real Gone
14 lutego 2018Tak jak i podróż w pojedynkę
Anonim
17 lutego 2018Jesli jedna osoba chce podróżować z plecakiem a druga chodzic po galeriach handlowych i leżeć na plazy, znaczy ze nie nadajecie na tych samych falach i większy sens znaleźć sobie kogoś kto ma podobne pasje
Anonim
14 lutego 2018Travelling Milady
15 lutego 2018W punkt. Ja do tej pory podróżowałam z kimś z kim to było banalnie proste. Teraz dla odmiany jest dokładnie odwrotnie ;) Nauka czyni mistrza, przynajmniej taką mam nadzieję, ponieważ nie wiem czy da się być z kimś z kim podróże nie wychodzą. Pewnie da tyle, że na odległość ;)
Sonia
24 września 2020Super tekst, wzruszający :)