Back to home

Kim jest Pojechana, o czym jest ten blog?

Aleksandra ŚwistowPojechana, czyli Aleksandra Świstow. Kobieta wysoce ekspresyjna ruchowo i werbalnie, niepokorny duch i wulkan energii. Nie umie żyć bez ludzi i słońca, nie lubi jeść nożem i widelcem ani zimy w mieście.

Odkąd pamiętam dużo pisałam i z pisaniem zawsze chciałam związać swoje życie. Odkąd pamiętam dużo podróżowałam i moja historia dowodzi, że głównym warunkiem jaki trzeba spełnić to bardzo chcieć i szukać możliwości. Wbrew powszechnym przekonaniom i obiegowym wymówkom, nie jest konieczny spadek po bogatej cioci z Ameryki ani podstarzały sponsor. Przydaje się za to determinacja, fantazja, skłonność do podejmowania odważnych decyzji i… szczęście do potykania się o właściwy kamień. I wtedy można na przykład wyjechać z Polski na 4 miesiące i wrócić po prawie 6 latach. W tym czasie zamieszkać w Chinach na 2,5 roku, pojechać w 15-miesięczną podróż, której planem jest lista marzeń i na 1,5 roku zamieszkać w Alpach we Francji. Wrócić i… dalej wieść ekscytujące, pełne podróży, przygód, wyzwań i radości, fajne życie.

Kim jestem, a kim (już) nie

Dziś jestem menadżerką, wydawczynią, redaktorką, mówczynią, producentką sesji zdjęciowych, copywriterką i organizatorką jogowych wyjazdów i warsztatów rozwojowych dla kobiet – jako 1/2 projektu Pani ma relaks. Jestem socjologiem i politologiem (z wykształcenia), florystką (dyplomowaną), dziennikarzem – z wykształcenia i pasji, moje artykuły ukazały się między innymi w magazynach Traveler National Geographic, Poznaj Świat i Wysokich Obcasach, a także na najważniejszych portalach o tematyce podróżniczej. Przez lata byłam pilotką wycieczek po Azji Południowo-Wschodniej (i gdyby nie pandemia, pewnie dalej bym nią była). Ale byłam też pełnoetatowym specjalistą do spraw rozliczeń w jednej korporacji (3 lata) i wsparciem projektów strategicznych w drugiej (prawie 6 lat) i muszę przyznać, że odejście z korporacji było jedną z najbardziej uszczęśliwiających mnie decyzji jakie podjęłam w życiu. Byłam tancerką we włoskiej telewizji, selekcjonerką w warszawskim klubie, sprzedawczynią w India shopie i kelnerką w arabskiej restauracji w Londynie. Byłam przez chwilę nauczycielką języka angielskiego w chińskiej szkole językowej i w chińskim przedszkolu

W czerwcu 2015 roku nakładem National Geographic ukazała się moja pierwsza książka Laowai w wielkim mieście. Zapiski z Chin, więc mogę też powiedzieć o sobie, że jestem pisarką.

Aleksandra Świstow

Będę się natomiast upierać, że nie jestem jakimś wielkim podróżnikiem i nie podróżuję w jakiś niezwykły, nieosiągalny dla przeciętnego człowieka sposób. Po prostu lubię poznawać nowe miejsca (dlatego testuję coraz to inne kierunki), odkrywać nowe smaki (dlatego próbuję coraz to innych specjałów), poznawać nowych ludzi (a że dużo się uśmiecham i jeszcze więcej gadam, to jakoś… samo się robi), być panią swojego czasu (dlatego sama organizuję swoje podróże), być w ciągłym ruchu (położyć się plackiem nawet na najbardziej rajskiej plaży nie potrafię) i robić zdjęcia (miliardy zdjęć!). Poza tym dzielnie noszę swój plecak i szybko przestawiam się na lokalny tryb życia i estetykę. A, że lubię robić dużo szumu wokół tego co robię i z pokładami pozytywnej energii jakie nieustannie we mnie kipią coś zrobić muszę… jestem blogerką podróżniczą. Zacznijmy jednak od początku…

Moja pierwsza podróż

W swoją pierwszą samodzielną „podróż” pojechałam mając 9 lat. To były ferie zimowe w III klasie podstawówki i rodzice wsadzili mnie do autobusu relacji Warszawa- Ełk, gdzie miał mnie z dworca odebrać wujek (dzisiejszym rodzicom pewnie w głowie się to nie mieści). Oficjalna wersja mówi coś o autobusie, który dotarł do docelowej stacji za wcześnie, stawiam jednak na to, że wujek się spóźnił i po prostu bał się przyznać (błagam, to był autobus PKS na początku lat 90-tych, one nigdy nie przyjeżdżały wcześniej). kosmetyczka podróżniczkiJakby nie było, wylądowałam w Ełku sama, na dworzu kilkunastostopniowy mróz, a budynek dworca z jakiś dziwnych,
ale na pewno bardzo ważnych przyczyn zamknięty. Odczekałam więc studencki kwadrans (czy coś w tym stylu) i by nie zamarznąć, ruszyłam przed siebie pewna, że będę w stanie odtworzyć drogę do cioci, u której kiedyś już byłam. Miałam rację, trafiłam bez problemu, a wiekowa ciocia poczęstowała mnie pyszną gorącą herbatą z sokiem z malin. Ten mój pamiętny „pierwszy raz” nauczył mnie, że podróże „na własną rękę” nie są takie straszne jak wszyscy mówią dookoła, że mogę polegać na swojej orientacji w terenie i że warto zatroszczyć się o dobre towarzystwo lub książkę na drogę (do dziś pamiętam jak bardzo dłużył mi się czas spędzony w autokarze). Podejrzewam, że mojego wujka, który bliski zawału, szukał mnie po całym mieście przekonany, że ktoś mnie porwał i pokroił na kawałki, nauczyło to punktualności.

O bloguTravelery 2014

POJECHANA powstała 20 lat później, na początku 2012 roku jako pamiętnik z wyprawy do Tajlandii. Nie miałam wtedy pojęcia, że stanie się moją najpiękniejszą przygodą i poprowadzi mnie przez życie fascynującymi ścieżkami, na których moja stopa nigdy by nie stanęła, gdyby nie ten blog.

Gdy jako już bardzo dorosła osoba, po raz pierwszy chodziłam po górach (naszych pięknych Bieszczadach), nie przypuszczałam, że zaledwie 5 lat później stanę na szczycie sięgającej ponad 5.500 metrów Ishinki.

Gdy jechałam na 4 miesiące do Chin, nie przypuszczałam, że moja przygoda na różnych krańcach świata potrwa niemal 6 lat.

Gdy pisałam pierwsze strony swojej pierwszej książki, nie przypuszczałam, że wyda ją najbardziej rozpoznawalny w całym podróżniczym świecie National Geographic.

Za to nawet gdy stałam u progu dorosłego życia, z jedną torbą ubrań i 50 zł w kieszeni, nawet gdy zdiagnozowano mi uciążliwą chorobę – nawet wtedy wiedziałam, że zrobię co w mojej mocy, żeby mieć fajne życie.

I choć mam w sobie dużo pokory wobec losu, rozumiem, że nie na wszystko mam wpływ, że nie wszystko, nie zawsze się da, to wiem też, bez czego na pewno się nie da – bez próbowania sięgania po to, o czym się marzy. I o tym jest ten blog.


Jeśli podoba Ci się mój blog, zostaw proszę komentarz, zalajkuj stronę, udostępnij linka znajomym- to będzie dla mnie najlepsza nagroda za czas i pracę zainwestowane w POJECHANĄ. 

Jeśli nie chcesz przegapić żadnego wpisu kliknij TU i zapisz się do newslettera. Zapraszam też na Pojechanego fanpejdża na Facebooku i na  Pojechany kanał Youtube.

113 Comments
  • asiarav
    11 sierpnia 2012

    hej, dzięki za pozytyw komentarz na blogu :) haha już porzuciłaś karierę w korpo świecie-ciekawe ;)
    to często zachodzący proces :)

  • TesTeq
    20 sierpnia 2012

    „Hodowla leniwca dla początkujących” – dobrze napisane, choć takie przygnębiające. Przykre dla tych 3% piorących mężczyzn, nieistotne dla całej reszty, dołujące dla 97% kobiet, które nie mają siły wyrwać się z kieratu, bo dom, bo dzieci, bo miłość – choć toksyczna…

    • pojechana
      25 sierpnia 2012

      Przykre dla 3% mężczyzn? Myślę, że raczej budujące. Gdybym była takim sprzątającym mężczyzną to z wyprężoną dumą klatą pokazałabym ten artykuł swojej kobiecie, mówiąc „patrz, jakie masz szczęście! zobacz jak mało jest takich jak ja!” :-)
      Co do Twojego drugiego zarzutu: czy uważasz, że nie wolno mówić na przykład o przemocy domowej bo „bitym będzie smutno”?! Że należy zostawić problem sam sobie żeby nikomu nie było przykro? Naprawdę?? Ja uważam, że o problemach należy mówić głośno. A forma felietonu lekka i zabawna (mówią „na mieście”, że się udało :-)) by w delikatny sposób móc przemycić problem istotny. Takie „przez zabawę do nauki”.
      A jeśli komuś zrobiło się przykro to znaczy, że najwyższy czas coś zmienić!

      Serdecznie pozdrawiam i zapraszam na bloga gdzie często głośno atakuję niesprawiedliwości i absurdy naszej rzeczywistości: http://www.jakblogakocham.wordpress.com

  • Leszek
    21 sierpnia 2012

    Czekam na Twoje wrażenia z Chin! Poznałem tylko ich obrzeża (Hongkong, Makao). Język trudny, porozumieć się będzie ciężko. Ale warto! Gratuluję artykułu w GW, choć trochę się dziwię, jak szybko zdobyłaś takie doświadczenia.Powodzenia! Leszek

  • Łukasz T.
    25 października 2012

    Trafiłem tutaj z totalnego przypadku.
    Wiem, że wrócę nie raz.
    Blog z miejsca idzie do 'zakładek’ w ff.
    Pisz, pisz, bardzom ciekaw tego co może mnie czekać za pół roku ;)

    • pojechana
      16 listopada 2012

      Wybierasz się do Chin? Super :-) Praca, szkoła czy po prostu ułańska fantazja?

      • T.
        16 listopada 2012

        Ostatnia opcja. Taka przypadłość można powiedzieć. Byłem już na Dalekim Wschodzie, zachłysnąłem się i zdecydowałem, że muszę wrócić. Planuję 4 miesięczną włóczęgę lądem, start w kwietniu przyszłego roku. Dla większości wariactwo, pozostali bez problemu mnie chyba zrozumieją ;)

        Serdecznie pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy.
        T.

    • pojechana
      12 grudnia 2012

      Jeśli będziemy jeszcze Chinach wtedy, to zapraszamy na chwilę wytchnienia w naszej „plażowej wiosce” :-)

  • Jacek
    27 października 2012

    Ciekawy blog-i ciekawa decyzja podróżowania. Niedawno spotkałem małżeństwo–ona przysięgła księgowa, on inżynier, pracowali kilkanaście lat w 'corporate world’, dobrze zarabiali–i to wszystko zamienili na piękny dom w lesie, na kilkudziesięciu akrach gruntu, gdzie prowadzą ośrodek jogi, zresztą niedochodowy–ale są szczęśliwi i sobie radzą. Pewnie bardzo dużo ludzi myśli, aby coś takiego zrobić, ale bardzo mały procent aktualnie decyduje się na coś takiego. Dlatego z przyjemnością będę śledził bloga–życze powodzenia!

    • summerana
      31 października 2012

      bardzo chetnie pojadę do tego osrodka jogi, jesli moge prosic chociaz o miejsce lub jakis szczegól gdzie szukac to z góry dziękuję!

  • ewa
    13 listopada 2012

    ale super. „followuję”! :-)

  • Caddicus Caddi
    14 listopada 2012

    Urocze curriculum vitae:-)))

  • mamjakty
    19 listopada 2012

    właśnie mija mi 6 rok w korporacji i też nie lubię jeść nożem i widelcem… oby trafienie na Twój blog był dobrą wróżbą:) pozdrawiam zazdrośnie i gratuluję odwagi!

  • Kacialka
    10 grudnia 2012

    Straaaaasznie zazdroszczę:) Chiny to kraj, którego zapewnie nigdy nie zobaczę. Zastanawia mnie tylko za co się utrzymujesz? Masz takie duże oszczędności czy szukasz sobie w każdym miejscu jakiejś dorywczej pracy? Pozdrawiam ciepło:)

  • Martina
    10 grudnia 2012

    Zagladam do Ciebie codziennie,przy porannej kawie.Jak bedziesz w Italii,daj znac.Chetnie sie spotkam.Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy!!!

    • pojechana
      11 grudnia 2012

      Do Włoch mam szczególny sentyment i co roku sobie obiecuję, że mojemu mężczyźnie ten cudowny kraj pokażę. Wciąż jakoś nie po drodze, ale przecież to kwestia czasu tylko :-)

  • Ania Błażejewska
    11 grudnia 2012

    Wiesz, że mnie też w wieku ok. 10 lat wysłano pociągiem do babci! Właściwie dwoma pociągami, bo z przesiadką;) Współcześni rodzice chyba by się nie odważyli, ale nie narzekam, bo pewnie coś z tego zostało mi do dziś;)
    Świetnie napisałaś!
    I dołączam się… gdybyś kiedyś była na Filipinach…;)

    • pojechana
      12 grudnia 2012

      Też jestem wdzięczna rodzicom za to, że nie zdusili szwędalskiej duszy nadopiekuńczym skrzydłem. A na Filipiny lecimy jak tylko dostaniemy informację o przedłużeniu (bądź nie) kontraktu, co powinno wydarzyć się już niedługo :-) Na pewno będę się do Ciebie Aniu odzywać!

  • My way to Tokyo
    14 grudnia 2012

    Witam Cię bardzo serdecznie. Dopiero co natrafiłem na Twojego bloga a już wiem, że zostanę tu na dłużej :) serdecznie pozdrawiam z sąsiedniej Japonii :)) Aga waytotokyo.wordpress.com

  • Karolina
    29 grudnia 2012

    Nie jestem typem blogera, nie komentuję wpisów, podkradam tylko po cichu cudze wrażenia, ale ty jak nikt dotąd zachęcasz. Zachęcasz do rozmowy i do odwzajemnienia uśmiechu, który bije z tej strony, dziękuję.

  • margaretmajchrzak
    24 stycznia 2013

    Z przyjemnością będę obserwować Twój blog :)
    pozdrowienia (jeszcze) z Warszawy ;)

  • Majka
    7 lutego 2013

    Ola, czy ta wiekowa ciocia to moja mama?
    Zalapalam bakcyla na czytanie Twoich swietnych histori . Jestes mobilizujacymm przykladem, ze w zyciu wszystko jest mozliwe gdy wlozymy w to swoja pasje i chec do spelniania marzen. Pozdrowienia z Vermont .
    Majka

    • pojechana
      26 lutego 2013

      Herbatką ugościła mnie najstarsza wtedy w rodzinie ciocia Marysia. Za to wujek, który miał mnie wtedy odebrać to Twój były mąż ;-) Dziękuję za ciepłe słowa i pozdrawiam serdecznie z Shenzhen!

  • terraustralis
    26 lutego 2013

    Pozdrowienia z Zachodniej Australi.

  • kiosc
    27 marca 2013

    Świetny blog!!
    Siedzę i z wielką przyjemnością czytam od deski do deski :)

    Pozdrawiam
    Kasia

  • xyz
    30 marca 2013

    współczuje

  • Kobiecemysli
    20 kwietnia 2013

    Pojechana, czyli fantastyczny człowiek i odważna kobieta!

  • latwepodroze.wordpress.com
    24 kwietnia 2013

    Nie odważyliśmy się z mężem na tak odważne posunięcia jak rzucenie wszystkiego i podróż w siną dal, ale powiem Ci, że kusi mnie to coraz bardziej :) Takie historie, jak Twoja, mogą być inspiracją i wierzę, że niejednokrotnie zmieniły czyjś los. Życzę powodzenia w realizacji pojechanych marzeń! :)

    • Ola Świstow
      15 maja 2013

      No i dobrze! Bo to wcale nie chodzi o to żeby rzucać wszystko i jechać gdzieś, nie wiadomo gdzie na wariata. Trzeba mieć po prostu oczy otwarte i szukać możliwości do spełniania marzeń :-) A możliwości „leżą na ulicy” jeśli tylko człowiek chce je zauważyć to się o nie w końcu potknie ;-)

  • Oskar
    16 maja 2013

    Jak miło usłyszeć na blogu podróżniczy coś o moim małym mieście Ełku. A dworzec ełcki rzeczywiście może odstraszać. Serdecznie zapraszam raz jeszcze w nasze mazurskie strony…a tymczasem trzeba sobie zaplanować podróż do Tajlandii :D
    Pozdrawiam!

    • Ola Świstow
      26 maja 2013

      Oj w Ełku to ja byłam nie raz, nie dwa! Uwielbiam Mazury i tęskni mi się już trochę za nimi. A Tajlandia…mmm… nie da się nie zakochać :-)

  • Magda
    18 maja 2013

    Jestem pod wrażeniem pomysłu na życie :) mi samej się marzy takie życie, ale póki co chyba brakuje mi odwagi. Może kiedyś :)

  • Agata
    25 maja 2013

    Fantastyczny blog, świetne zdjęcia! Z przyjemnością będę tu zaglądać w wolnej chwili. Pozdrawiam serdecznie!

  • Bretonissime
    1 lipca 2013

    Interesujące i świetnie napisane. Intryguje mnie pragmatyczny drobiazg: w ciągu tych wielu godzin jazdy na pewno musiałaś skorzystać z toalety. Aż boję się pomyśleć, jak to wyglądało, ale ciekawość jest silniejsza! :)

  • Martyna
    17 lipca 2013

    Fajny blog. Ciekawie się czyta.
    We mnie rodzice zaszczepili bakcyla podróży. Teraz zbierają tego pokłosie, bo od ponad 2 lat nie ma mnie 'w domu’, ale za to oni mają gdzie podróżwać i kogo odwiedzać ;)
    Ja tez próbuje swoich sił w blogosferze. Piszę o swoim życiu i podróżach po m.in. Gruzji i Chinach. http://podrozeobiezyswiatki.wordpress.com/

  • Michal
    10 października 2013

    Hej Ola!!

    Swietny blog, od razu widac, ze swoj czlowiek :) Z Twojego bloga plynie ogromny przekaz pozytywnej energii :) Zapraszam rowniez na swoj Blog Globtrotera, w ktorym zamieszczam swoje relacje z podrozy dookola swiata (Kanada, Meksyk, Karaiby, Afryka, Europa, Azja). Pozytywne ludki laczmy sie!!! :)

    http://michalstolarewicz.com

  • wesolowski.co
    23 października 2013

    Trafiłem na Ciebie dziś i przyznam, z chęcią wieczorem zgłębię kilka archiwalnych postów. Na pewno zostanę stałym czytelnikiem. Sam mam za sobą epizod mieszkania w Chinach i nie mogę się do tej pory od tego uwolnić. Pozdrawiam i zapraszam też do mojego bloga, a jakże, podróżniczego!

    http://wesolowski.co/

  • Janusz
    25 listopada 2013

    Przez przypadek trafilem na ten ciekawy blog…no i jestem kolejnym systemetycznym czytelnikiem…czekam na ciekawe wpisy i fajne zdjęcia ,szczególnie Chin ciekawia mnie wpisy bo ten kraj mnie interesuje…pozrdawiam

  • lolo
    8 stycznia 2014

    Czytam te blogi podroznikow i wszystko fajnie tylko skad brac pieniadze siedzac kilka misiecy w jakim kraju, na podroze do nastepnego> a co z wizami? Ja pracuje za granica juz 8 lat, Kilka lat w Japonii. Singapurze, teraz w Chinach, i z zycia wiem ze znalezc prace za granica nie jest prosto a z wizami przewaznie problem, no chyba ze turystyczna sie ma ale wtedy praca jest NIELEGALNA…to jak to wlasciwie jest z tymi podroznikami…?

  • pikus
    1 lutego 2014

    Uwielbiam takich ludzi jak Ty! Ludzi którzy zarażają mimowolnie innych energia i radością życia. Dopiero co zaszedłem, ale czuję, że spędzę niejedną chwilę przekopując tego barwnego bloga. Dziękuje :)

  • Magda
    8 lutego 2014

    Super super blog. Właśnie wpadł w koszyczek „ulubione”:)

  • PodróżeMM
    5 marca 2014

    Czerpię inspirację z takich ludzi jak Ty :) Chylę czoła!

  • Barbara
    8 czerwca 2014

    Zajrzałam do Ciebie po raz pierwszy i zostaję. Cieszę się, bo poruszasz bardzo ciekawe tematy, a ja mam wiele do czytania.
    pozdrawiam,
    Barbara

  • kuba
    6 października 2014

    cześć, ciekawy blog, prowadząca też
    żeby nie było – najpierw czytałem treść
    qb

  • Edyta
    12 listopada 2014

    Super blog. Pozdrawiam :)

  • Paweł Dudziński
    24 kwietnia 2015

    Hej!
    Rzeczywiście jesteś pojechana…Zaimponowałaś mi! Lubię podróże – lecz nie żeby poznawać ludzi – lecz żeby obcować z Przyrodą.
    Odpocząć od ludzi…
    Czyli jestem raczej samotnikiem. Pojechany jestem w sztuce którą uprawiam. Mój Teatr Performer istnieje 32 lata i do tej pory działa mimo iż nie jest w żaden sposób dotowany. Po prostu jest to rodzina. Z tym teatrem namalowałem największe malowidło na świecie
    pow. !7. 830 metrów kwadratowych. Zamalowaliśmy Stare Miasto w Zamościu. W 1997 roku umieszczono nas w Księdze Rekordów
    Guinnessa. Jako plastyk – maluję olbrzymie obrazy własnym ciałem. Jestem prekursorem tańca butoh w Polsce.
    Tyle pojechania na mój temat. Oczywiście marzy mi się wyjazd w dzicz do Finlandii, gdzie można wszędzie palić ogień i łowić ryby.

    Pozdrawiam Cię Serdecznie i Pojechanie!!!

    Paweł.

  • KaroLajna
    27 maja 2015

    Podziwiam, że potrafiłaś zostawić za sobą dotychczasowe życie i wyruszyć w świat i to nie do sąsiedniego kraju ale na drugi koniec świata! :) Życzę powodzenia!

  • KORAB
    9 czerwca 2015

    świetny blog,wiele można się dowiedzieć,dla mnie jest to motywacja do podróżowania,PODZIWIAM i Pozdrawiam

  • Michał
    19 czerwca 2015

    Ciekawa historia :D cieszę się, że trafiłem na Twoją stronę. Zapisuje w ulubionych a Tobie życzę sukcesów w dalszych podróżach!

  • Krysiaczek
    26 sierpnia 2015

    Gratuluje przede wszystkim odwagi! Nie każdy jest na tyle „szalony” – w dobrym znaczeniu tego słowa :)
    Powodzenia życzę!

  • aleksa
    6 października 2015

    Hej! Twoj blog czyta sie bardzo przyjemnie… :) Niebawem przeprowadzam sie do Hong Kongu wraz ze swoim partnerem i nie ukrywam, ze bedzie to wielka dla nas zmiana. Twoje wpisy przyblizaja mi obraz miasta i oswajam sie z nim! Pozdrawiam serdecznie

  • Tastinglifespallete
    11 października 2015

    Świetnie się Ciebie czyta! Super blog. Będę śledzić z ciekawościá gdzie Cię niesie :-)

  • Monika
    6 listopada 2015

    Pewnie tak jak wiele osób trafiłam na tą stronę przez przypadek ale na pewno jeszcze tu wrócę:))) Wczoraj kupiłam Twoją książkę, dopiero zaczęłam czytać ale już wiem, że będzie ona jedną z moich ulubionych:))) Pozdrawiam i oby więcej takich ludzi!!!

  • Ania
    19 listopada 2015

    Normalnie „ukradła” mi Pani życie! Fantastyczny blog – Pani, Pan :). Życzę wszystkiego naj..!

  • Mała
    31 stycznia 2016

    Po przeczytanych słowach stwierdziłam że pora ruszyć tyłek z kanapy i zacząć planować wyjazd najpierw mały, później trochę dłuższy. Przecież trzeba zacząć łapać swoje marzenia od tego jest nasze życie. Nie ma być wiecznie szare tylko kolorowe jak tęcza;)

  • Rafael Mountain Walkers
    26 lutego 2016

    Pełen szacun! ;-) Świetne opisy i zapewne niezapominane przeżycia. Od pewnego czau też zaraziłem się eksploracją górskich terenów Kaukazu i nie tylko, zwiedzając górskie zakątki Gruzji, Armenii, a także Rumunii, Ukrainy oraz Kirgistanu. W tym roku Rosja i Południowy Bajkał w pięknej i bezkresnej dziczy ;-P

  • Patrycja Story
    27 grudnia 2016

    jesteś genialna! zostaję tu i chłonę!

  • Polak we Francji
    25 stycznia 2017

    Wielki pozytyw, chociaz to baaardzo typowy pattern o porzucaniu korporacji i burn out :
    I jak juz wszyscy zrezygnujeta z takiego korpo wyscigu, moze wreszcie wszystkie one zamkna podwoje, wreszcie ;-)

    Pozdrowienia od wyjechanego z Francji „elegancji”,

    Maciek

  • Aga
    1 marca 2017

    Przeczytałam tylko początek, a już muszę skomentować. Jest Pani strasznie motywującą osobą!!! Marzę o podróżach. Nie mogę sobie pozwolić na nic odległego, ale potrafię cieszyć się odkrywaniem nowych zakątków mieściny, w której mieszkam. Strasznie bije z tego bloga optymizm. Biorę się do dalszego czytania. Pozdrawiam. : )

  • traveLover
    6 kwietnia 2017

    Mam dokładnie taką samą filozofię :) Marzenia zamieniać w cele, a wszystko to okrasić ciężką pracą i wytrwałością płynącą z głębi serca! :)

  • bellarosa
    1 czerwca 2017

    Ale jesteś Pojechana !! na maxa, super blog , masz mnie :)

  • El sueno de Cuba
    5 lipca 2017

    Przeglądamy stronkę busem przez świat i trafiamy na ranking 17 najciekawszych według nich blogów. Wśród nich jest oczywiście pojechana. Musimy przyznać, że się nie mylili. Fajna stronka, jeszcze lepsze treści. Gratulujemy :):):)

    Pozdrowienia od El sueno de Cuba;)
    Gdybyś wybierała się na Kubę daj znać chętnie doradzimy w razie potrzeby :):):)

  • Klaudia
    24 sierpnia 2017

    Mega inspirujące.
    U mnie to tak trochę jest, że rodzina nie rozumie – jak to każdą chwilę gdzieś znowu jechać, co cię tak na ten świat ciągnie?
    A no ciągnie, bo to głęboko w serduchu siedzi i radości dużo przysparza.
    Pozdrawiam serdecznie

  • Ola
    12 września 2017

    Ola, jesli mozna zapytac z jakiego hosting korzystasz ?? Ja mam na bluehost i jest kurewsko drogo, musze go w czerwcu zmienic :)

  • M.Zamorski
    16 września 2017

    …………. Dużo, dużo pracy przed Autorką …….Szczęść Boże !

  • Aneczka
    2 października 2017

    Super blog!! Pozdrawiam serdecznie.

  • Helena
    24 lutego 2018

    Dziękuję za twoją historię! Dzięki za wspaniałą inspirację !!

  • MyszAktywnie
    22 marca 2018

    o kurcze, chyba trafiłam na bloga jakiejś kobiety-petardy :) po samym opisie „o mnie” – zostaję!

  • Mietek
    3 września 2018

    Fajny blog. Znalazłem tutaj wiele cennych informacji – dziękuję!
    Pozdrawiam, życząc powodzenia.

  • Kamila Wiecek-Sezer
    27 września 2018

    Wspanialy blog. gratulacje

  • Marcin BWZ
    15 stycznia 2019

    No proszę, udało mi się trafić na bloga bardzo charakterystycznej persony — podziwiam. Pełnoetatowy blog? Brzmi interesująco, a można gdzieś przeczytać nieco więcej na temat tego, jak do tego dochodziłaś i jak się to w tym „biznesie” osiąga? Ja chyba też już dorosłem do tego etapu, że praca na etacie nie jest dla mnie. Można powiedzieć, że brakuje mi wolności oraz spontaniczności, bo rutyna dna codziennego jest okropna, istny dzień świra. Będę wdzięczny za odpowiedź ;)

  • Maria
    1 lutego 2019

    ’Skończyłam czytać 'zapiski z Chin’.jestem pełna podziwu dla Pani odwagi podróżowania samej,jednocześnie zazdoszcząc możliwości fotografowania tylu pięknych miejsc.Pozdrawiam

  • Pytanie przewodnik
    8 lutego 2019

    Witam
    Super blog. Mam pytanie : czy znasz jakiegoś polskojęzycznego przewodnika po Hong Kongu ? W internecie znalazłam tylko pana Babika a on akurat 5-6.03 bedzie w Polsce .
    Bardzo dziękuję

  • AJ
    15 lipca 2019

    Brava!
    Uwielbiam ludzi Twojego pokroju!
    Z pasją, wiercipięta i do tego ze stylem pisania, który wciąga…

    Ja też jestem „culo inquieto” i jeśli mam jakiś nałóg to właśnie ten: podróżowanie, ciągłe poznawanie nowych zakątków i kultur! I głównie sama…
    Od dłuższego czasu zastanawiam nad stworzeniem własnej strony web lub blogu na ten temat… I trafiłam teraz na Twój!

    Przyj tak dalej!!!

  • Anna
    24 stycznia 2020

    Hej,

    czytam o Szwajcarii, myślę o tym miejscu bo mnie bardzo pasuje. Porzadek, ekologia, kup[ic tak aby zaoszczedzić, tak to jania:)

    Dzięki fajne rozłożenie Azja, Europa.

    Tam pewnie szczepienie, więc trochę przyjdzie mi poczekać, ale gdybym Tobie pokazała swoją listę…?

    Może spotkajmy się w W-we?

    Dostosuję się gdzie dojechać , kiedy?

    Serdeczności,

    Ania

    518-941-399

  • Dominika
    11 września 2020

    Wpadłam na chwilę, zostaję na dłużej ;) Uwielbiam takie pozytywne osoby :D

  • Dawid
    13 grudnia 2020

    Myślałem o Tanzanii i tak znalazłem bloga ,miło się czyta szkoda że filmów nie dodajesz są takie aplikacje co ze zdj i krótkich filmów potrafią zmontować cudo. Ciekawa z ciebie kobita jeszcze tu wrócę pa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dołącz do Pojechańców!

 

Zapisz się do newslettera i otrzymuj raz w tygodniu list z wskazówkami dotyczącymi jednego z Pojechanych kierunków podróży lub rady, jak zrobić sobie fajne życie. Weź udział w ekskluzywnych konkursach z nagrodami tylko dla Pojechańców.

 

Kliknij TU i zapisz się do newslettera!